poniedziałek, 12 grudnia 2011

"Koniec świata i hard-boiled wonderland" - Haruki Murakami

Przeczytaj” – to chyba jedyne słowo, którym powinno zachęcać do lektury tej książki. Musicie tylko wiedzieć, do kogo mówicie, ale po przeczytaniu tej książki powinniście umieć poznać inne osoby, które szczerze ją docenią.
Można jeszcze dodać „Nie spodziewaj się czegokolwiek, co do tej pory widziałeś/aś – ta książka łamie schematy”.

Zapraszam do lektury.

To było moje pierwsze spotkanie z Murakamim. Nie zaglądałem na tył okładki, nie czytałem oficjalnych recenzji. I cieszę się z tego niezmiernie. Nie na darmo na niespodziankę czeka się z zamkniętymi oczami. Po co psuć sobie przyjemności?
Tak samo jest z „Końcem świata” i z „Hard-boiled wonderland”. Dlaczego oddzielnie? A dlaczego nie? : ) Nie szukajmy klamry, znajdzie się sama. Zatopmy się w dziwny świat, i dziwną wizję świata. Śledźmy losy człowieka obdarzonego umiejętnością kodowania informacji i losy człowieka obdarzonego mocą czytania snów. Kto ich tym obdarzył? I co jest ważniejsze? A może… A może jednorożce istnieją naprawdę?

Odpowiedź gdzieś tam jest. I jest serce, dopóki go nie stracimy.

Człowiek, który ma serce, niczego nie może stracić, gdziekolwiek by się znalazł.” *

Czy możemy stracić serce?

Czasami niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie zauważyć, bo za blisko stoimy. Nie da się poznać układu z jego wnętrza. Czasami trzeba coś stracić, by coś zrozumieć, wrócić po śladach.

Cała ta książka zdaje się jedynie pretekstem, niesamowitym pretekstem, by zmusić nas do myślenia. Przemyca w ubraniu abstrakcyjnej fabuły masę rzeczy. Nie skupiajcie się na tej fabule, ale idźcie po śladach zostawionych na śniegu.

(...) Nie jest doskonałe – powiedziałem – ale zostawia po sobie ślad. Idąc tym śladem, mogę przejść jeszcze raz tą samą drogą. Jak po śladach zostawionych na śniegu.” *

Choć wiem, że próby te nigdy nie zakończą się pełnym sukcesem, to naprawdę spróbujcie zrozumieć swój cień.

Jednak nie wszystko to są abstrakcje zmuszające do myślenia. Obok nich, obok rzeczy, które tak naprawdę są przenośnią, Murakami przemyca całkiem zgrabną wizję świadomości, teorię Chińskiego Pokoju i wiecznego życia. I nie zdziwiłbym się, gdybym jeszcze jakieś rzeczy przegapił.

Książka napisana jest niesamowicie. Mało kto ma dar, by o czymś normalnym napisać w sposób oryginalny i niecodzienny, i obok codziennych rzeczy umieścić rzeczy niebywałe tak, że wpasowują się w normalność bez najmniejszego zgrzytu. To właśnie Murakami – niesamowity, mądry, oniryczny. To jego świat, niesamowity świat świadomości, od którego nie sposób się oderwać.

Dokładnie pamiętam jak dostałem tę książkę do przeczytania. Pamiętam spojrzenie. Pamiętam jak w podróży otworzyłem ją i nie byłem w stanie oderwać się od niej, ani oderwać ołówka od kartek. Mało jest książek, które potrafią w jakimkolwiek stopniu zatrzeć różnicę miedzy rzeczywistością a swoim światem. Ta książka to potrafi. Jak mało która wybiła mnie z rytmu.

I wiecie, co? Nie lubię Murakamiego – drań ubiegł mnie i napisał coś, co sam chciałem napisać ; ) Ale nie poddałem się, bo zacząłem pisać swoje opowiadanie zanim poznałem jego twórczość, więc czuję się usprawiedliwiony, choć taka konkurencja totalnie mnie onieśmiela : )

Sercem nie można się posługiwać (...). Serce wystarczy mieć. To tak jak z wiatrem. Wystarczy, że się go czuje.” *

Czym będziecie się kierować? Co chcecie mieć? Czy zdecydowalibyście tak samo?
Tak? Nie? A dlaczego?

Pomyślcie.

Przeczytajcie.
_______________________________________________________________________
Cytaty oznaczone * pochodzą z "Koniec świata i hard-boiled wonderland"

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam Murakamiego ,ale z tą książką nie miałam jeszcze do czynienia, tak więc z największą przyjemnością zastosuję się do nakazu - przeczytaj :D

    Ps. Bardzo dziekuję za dodanie do linków :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także tej książki Murakamiego nie czytałam, choć po kilka innych już sięgnęłam. Najbardziej podobało mi się "Norwegian Wood" - ale też w pewnym sensie spośród tych jego książek, które przeczytałam, ta była najmniej abstrakcyjna. Może właśnie dlatego mi się najbardziej spodobała - jeśli chodzi o literaturę s-f to mam bardzo duże braki, nigdy się w tym gatunku nie zaczytywałam, więc trudniej mi się w takim klimacie odnaleźć. Co oczywiście nie znaczy, że nie chcę takich książek czytać, wręcz przeciwnie - mam spore braki, więc chciałabym je trochę nadrobić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się ciągle waham, czy przeczytać recenzję. Na Murakamiego sama mam chrapkę, na tego w szczególności, chociaż na półce czeka zupełnie inny. Jeszcze się trochę powaham, a potem ewentualnie dam znać.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Karolino
    - "Norwegian Wood" została mi opisana jako najbardziej naturalistyczna książka Murakamiego, i przez to początkowo odradzona. Choć później usłyszałem, że mi w sumie może się spodobać ; )

    Ja jednak wolę rzeczy, w których rzeczywistość skrywa coś pod sobą : )

    @Moreni
    - pierwsze dwa akapity są całkowicie oderwane od tematu, więc możesz śmiało czytać: ) Zresztą, cała recenzja skupia się na moich odczuciach, a nie na książce. Powiedzieć choć słowo o fabule to dla mnie zbrodnia niesłychana. Niestety, popełnia ja nawet wydawca serwując straszne spoilery na tyle okładki : /

    @Dominiko
    - łap za książkę i dawaj znać co w niej podkreśliłaś, względnie wypisałaś na kartkę, jeżeli podkreślanie w książkach uważasz za zbrodnie ; )
    Ja przez Murakamiego nie potrafię przejść bez ołówka w dłoni : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc przeczytałam (nie zaczyna się zdania od więc) i muszę przyznać, że spodobała mi się Twoja recenzja, chociaż było to trochę przekonywanie przekonanego. Czuję się trochę bardziej przekonana.^^ Aż mi się zachciało zajrzeć do tego zbioru opowiadań, co go kiedyś z biblioteki przywlokłam.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po więcej dzieł Murakamiego kieruję Cię tam, skąd i ja je dostałem - czyli do Arii : )

    O opowiadaniach słyszałem wiele dobrego - podobno są kwintesencją twórczości Murakamiego.
    Nie wiem tylko czy powinienem czytać je najpierw czy też po lekturze większej ilości powieści.
    Teoretycznie najpierw, bo nawet jeżeli pomysły będą powtarzać się w powieściach, to na pewno będą w nich szerzej rozwinięte.
    Odwrotna kolejność byłaby niefortunna i raczej zabiła przyjemność z czytania opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  7. ależ cudna recenzja.........juz chcę ją czytać....wpisuje na listę do zakupienia w Polsce....dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem fanką Murakamiego. W jego książkach można znaleźć magie i tyle cudownych życiowych maksym. Jego książki przenoszą nas w inny wymiar, gdzie zapominamy o swoich problemach, troskach, gdzie poznajemy czym jest głębia życia. Z tych podróży nigdy nie wracamy już tacy sami...
    Tej książki jeszcze nie czytałam, skutecznie mnie zachęciłeś bym w najbliższym czasie po nią sięgnęła.
    Świetna recenzja! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez do tej pory nie zetknąłem sie z Murakamim, widzę że to spotkanie musi jak najszybciej nastąpić, świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa : )

    To pierwsza książka Murakamiego, jaką czytałem, ale na pewno nie ostatnia.
    Teraz na tapecie 1Q84 - tom pierwszy. Jak skończę, to nie omieszkam podzielić się wrażeniami.

    @Ichigol -
    "Koniec świata" został mi polecony jako dobra książka na pierwsze spotkanie z Murakamim - okazało się to prawdą, więc i jak ją Tobie polecam na start : )

    OdpowiedzUsuń
  11. @Karolka -
    "Koniec świata" jest cały popodkreślany ; ) Teraz ten sam los czeka 1Q84.
    Murakami jest kopalnią myśli, które skłaniają do zastanowienia. Jest o czym rozmawiać : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale słyszałam już o jego twórczości wiele dobrego, więc chyba muszę się w końcu rozejrzeć... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na razie czytałem tylko Norwiegian Wood i im więcej czasu mija od jej ukończenia, tym bardziej mi się podoba. Ksiazka ma pewne wady, ale nie sposób przejść obok niej obojętnie. Teraz czekam cierpliwie, aż wpadnie mi w łapy kolejna jego książka:)
    Facet ma w sobie to coś, co przyciąga do książki:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mmm jak się miło czyta te powyższe komentarze i małe ołtarzyki, stawiane Murakamiemu. Haruki powinien mi odpalać jakiś procent za szerzenie jego dzieł :P

    A recenzja godna książki ;) Jedna z moim ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń