„Brudnopis” ma masę dobrych stron, ale chyba największą z nich jest to, że jest nieprzewidywalny. Dla mnie, z perspektywy ostatniej strony, wszystkie elementy książki wydają się znane, jednak podczas czytania nie było rzeczy oczywistych. Gdy już wydaje się nam, że wiemy, o czym jest książka, to dostajemy porcję nowych informacji, po której w najlepszych wypadku mówimy sobie „no, blisko, w sumie się zgadza, ale…”. Tak, „ale”. Brudnopis zaskakuje praktycznie do ostatniej strony. I ten jego tytuł, który ciągle intryguje : )Łukjanienko jest geniuszem narracji. Wspominałem to już przy okazji recenzji „Nocnego patrolu”, ale wspomnę i tutaj. W jego opisach jest nastrój, jest świat, który się czuje. Gdy Kirył otwierał okna, gdy rozmawiał z Kotią, gdy domyślał się prawdy, gdy idzie ulicą w deszczowy dzień – czułem, jakbym tam był.
I do tego sporo naprawdę fajnych myśli. Bardzo to w prozie Łukjanienki cenię – są okazję, by razem z autorem zastanowić się nad niektórymi sprawami, obrócić w myślach jakieś zdanie, podumać przez chwilę.
I dzięki Łukjanience jeszcze bardziej pokochałem narrację pierwszoosobową. Wszystko jest plastyczne, spójne, narracja jest dynamiczna, nie ma przestojów albo nudnych fragmentów. Dla mnie to jeden z autorów, którego słowa czyta mi się najprzyjemniej, bo mało jest książek, które mam ochotę przeczytać naraz, a po odłożeniu mam ochotę od razu sięgnąć po kolejny tom, albo w ogóle po jakąkolwiek inną książkę autora, byleby zostać w stworzonym jego narracją świecie.
I jedna z lepszych okładek, jakie widziałem - książki Łukjanienki naprawdę mają do nich szczęście, gdy są u nas wydawane.
A co w sumie dostajemy w „Brudnopisie”? Tajemnicę. A obok niej sporo niesamowitości, wytłumaczonych całkiem racjonalnie, ale nie do końca. Jest też intryga, jest i spisek. To nie jest fantasy, którym w pewnym momencie książka może się wydać. Tak naprawdę jednak nie wiemy, czym jest „Brudnopis” i jeżeli mam być szczery, to tylko podwyższa moją ocenę tej książki. Ona delikatnie wymyka się schematom, z których Łukjanienko czerpie garściami, bo czerpie umiejętnie, niczym Mistrz : )
„Brudnopis” jest dość nową powieścią Łukjanienki i to się czuje. Przynajmniej ja widzę delikatną różnicę w warsztacie na korzyść, w stosunku do starszych tytułów. Jak siadłem do lektury, to nie potrafiłem się oderwać. W pracy trudno było czytać wersję papierową, to podczytywałem pdf’a na telefonie : )
Szczerze polecam, choć zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy zachwycą się nią jak ja. Wydaje mi się, że klimat książki jest jednak bardziej hermetyczny od tego z „Nocnego patrolu”. Niemniej, czytajcie.
