
Jego styl, konstrukcja postaci, fabuły i wątków, opisy, Rosja - rozpoznawalne od pierwszych stron i nie do podrobienia. Autorowi i tu udało się przemycić w pewnym stopniu ten ulotny klimat znany z Patroli. Nie ważne, że główny bohater zamiast magii używa komputerowych wirusów. Są ludzie, są uczucia, jest tajemnica, trochę filozofii i psychologii, niesamowite opisy - wszystko w tym jedynym i niepowtarzalnym stylu.
Autor skorzystał z okazji, jaką daje wirtualna sceneria, i zwrócił uwagę na sporą ilość społecznych problemów, które istnieją już w naszym Internecie. Tylko w Głębi ich wymiar uległ zmianie, wszedł na nowy poziom, czasami całkiem realny. Sieć jest bezkresna i możesz być w niej prawie bezkarny, wszystkiego spróbować, stać się kim tylko chcesz. Wszystko jest wirtualne, wszystko jest odbiciem naszej podświadomości. Głębia zaciera jednak niebezpiecznie granice. Niektórym ludziom trzeba pomóc.
Trochę jednak zabrakło Łukjanienki w Łukjanience. Po prostu przyzwyczaiłem się do Patroli i dobrze mi z tym przyzwyczajeniem. W "Labiryncie" zabrakło mi trochę klimatu, który doceniłem we wcześniej czytanych książkach tego autora. Dodatkowo było ciut za wiele geekowego słownictwa związanego z grami i starymi komputerami. Konia z rzędem temu, kto nie grał w Dooma i połapał się ze szczegółami w akcji. Niemniej nieznajomość powyższego nie powinna przeszkadzać w lekturze i za to Łukjanience chwała, bo jest sporo innych rzeczy, na których można się skupić. Są fajnie pokazane relacje międzyludzkie w Głębi jak i sama Głębia, która na dobrą sprawę mogłaby obyć się bez łatki VR.
Mam też drobne zarzuty co do fabuły, bo moim skromnym zdaniem była prosta niczym budowa cepa. Widać, że nie na tym skupił się autor, ale może temat jest dla mnie zbyt dobrze znany, bym w pełni się tym zachwycił (a dla niektórych ten dwutomowy cykl zapoczątkowany przez "Labirynt" jest najlepszym dziełem Łukjanienki). Jak pisałem wcześniej - cyberpunk podany jak nie cyberpunk. Dla jednych zaleta, dla innych wada.
Nie mogę też powiedzieć, by podobało mi się rozwinięcie i zakończenie głównego wątku. W ogóle główny wątek do mnie nie przemówił. Za to diabelnie podobał mi się wątek osobisty, że się tak wyrażę, głównego bohatera. Lubię postacie kreowane przez Łukjanienkę, są rozbudowane i realistyczne - to chyba jego najmocniejsza strona.
Pomimo wszystkich powyższych narzekań książkę oceniam bardzo dobrze. To nie to, co Patrole, ale to naprawdę fajna historia, którą szczerze polecam.