niedziela, 18 grudnia 2011

"Dziewiętnaście sekund" - Pierre Charras

Witajcie na 135ciu stronach uczuć.

Ta książka została zapisana słowami i ma bardzo mało stron. I na tym najlepiej zakończyć mówienie o oczywistych faktach.

Po przeczytaniu 26 stron odłożyłem książkę powoli. Spojrzałem na rękę. Nie drżała - dziwne. Wiedziałem, że ta książka porusza, ale nikt mnie nie ostrzegł, że aż tak. Dziewiętnaście sekund zwolnione do tempa uczuć i myśli potrafi być wiecznością. Uczucia opisane w tych dziewiętnastu sekundach są tak realne, że nie potrafiłem tylko o nich czytać. Zacząłem je przeżywać. Każde zwątpienie, chwilowy zryw nadziei, chwytanie się na sekundę złudzeń, by ze złością roztrzaskiwać je po chwili o mur wspomnień, pastwienie się nad sobą samym i obracanie tego przeciw tej drugiej osobie, myślenie o przeszłości i o "Co by było, gdyby?" - te wszystkie uczucia, które towarzyszą ludziom zdającym sobie sprawę, że coś ważnego umarło już dawno, choć z pozoru jeszcze zdaje się żywym. A może to nie tylko pozory?


Wymyśla się wtedy grę. Jedna osoba czeka, a druga ma wybór: przyjść lub nie przyjść.
Sceneria gry została z pieczołowitością wybrana - to dworzec RER (specyficznej kolei podmiejskiego metra). Wszystko zostało zaplanowane, a reguły są proste...

Nie ma czegokolwiek prostego w regułach ludzkich uczuć. Szczególnie, gdy te uczucia były splątane przez tak długi czas. Nawet martwe uczucie zajmuje miejsce w sercu. Wyrwanie go zawsze będzie boleć.

Gra - użyłem tego słowa za głównym bohaterem, ale gdy go używam, to wzdrygam się mimowolnie. Role, które wyznaczyli sobie bohaterowie są nienaturalne, fałszywe i tchórzliwe. A jednocześnie tak do bólu realne. Zatracili zdolność do rozmowy i zrozumienia się. Misternie utkali swoje uczucia, ale każde z nich tkało je ze swojego końca kobierca. Co z tego, że kobierzec przedstawia spójny obraz skoro w pewnym momencie nici i ściegi stały się inne, niepasujące do siebie?


Retrospekcje, historie innych osób będących przy okazji mimowolnymi obserwatorami i dramatycznymi aktorami, sekundy teraźniejszości, szczegóły nabierające nowej wyrazistości i sensu. Nie podejrzewałem, że można z nich wydobyć tyle uczuć i stworzyć tak genialnie ekspresją opowieść.
A jak cudnie budowany jest łańcuszek spojrzeń ludzi i jak naturalnie nawlekane są niego koraliki ich historii.

A potem jest „Styks” i na wszystko pada nowe światło. Oniryczna realność tragicznej chwili.


Powrót do książki zajął mi ze dwa tygodnie. Przez cały ten czas krążyłem dookoła niej zastanawiając się czy jestem wreszcie gotowy, by znowu się z nią zmierzyć. Byłem, i było warto.

Historia opowiada o codzienności i o codziennych dramatach, choć i o dramatach dla nas nieznanych, a nawet niepojętych. I czyni to w tak niesamowity sposób, że śmiem powiedzieć, iż wiele bym stracił nie czytając tej książki. Wszystko opisane jest kunsztownie i po prostu mądrze. Rzeczy nazwane są tak, jak powinny być - i te proste, codzienne, i te do tej pory nienazwane.
Język, którym posługuje się Charras, to, jak dawkuje emocje słowami - czegoś takiego jeszcze nie widziałem.

Książkę otrzymałem już popodkreślaną w wielu miejscach – dodałem sporo własnych podkreśleń : )
Szczerze polecam, na jakiś zamyślony, słoneczny poranek.

6 komentarzy:

  1. Muszę po nią sięgnąć! Świetna recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, to najwyraźniej jedna z książek na specjalne okazje. Może kiedyś nadarzy się taka okazja i wtedy po nią sięgnę.

    PS. Pisałam u siebie, ale nie wiem, czy zauważyłeś: "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" mam własne, więc gdybyś chciał, chętnie się podzielę.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nazywanie tego utworu "książką" po jakimś czasie zaczęło wydawać mi się niestosowne. Uczucia w słowach? Słowa w uczuciach? Emocje. Ta książka budzi emocje i jednocześnie je zabija, sprawia zachwyt i momentalnie sprawia dotkliwy ból. Jedne z najbardziej intensywnych dziewiętnaście sekund mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłeś mnie swoją recenzją. Wcześniej nie słyszałam o tyj pozycji czytelniczej. Chętnie po nią sięgnę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zalecam sporą ostrożność z sięganiem po ten tytuł. Nie po "książkę", jak słusznie zauważyła Aria, bo czytając tą historię ma się wrażenie stania za ramieniem bohaterów i czytania ich myśli. Rzeczywiście, nazwać to książka zdaje się niestosowane.

    Straszny ładunek wcale nie pozytywnych emocji. Na pewno nie jest to opowieść na każdą okazję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie zaciekawiłeś. Muszę poszukać tej książki.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń