wtorek, 7 lutego 2012

"Inne pieśni" - Jacek Dukaj

Wyobraźcie sobie, że prawa fizyki rządzące naszym światem siedzą w pudełku niczym kot Schrödingera. Ich stan nie jest jednak zero-jedynkowy, proste „żywy-martwy”. Zastąpmy go czymś o wiele bardziej skomplikowanym, bo przecież tym jest. Przez długi czas prawa te, ukryte przed ludzkim wzrokiem, wprawiały wszystko w ruch i to nam wystarczyło. Następnie ludzie tacy jak Newton i Einstein zaczęli do nich zaglądnąć i powiedzieli „prawa te są takie, a nie inne”. Wyciągnęli z pudełka prawa jak prawo powszechnego ciążenia, ogólnej i szczególnej teorii względności, i wiele innych, a świat przyjął je, jako prawdziwe, inne odrzucając, jako z gruntu fałszywe. A co, gdyby to Arystoteles pierwszy zaglądnął do tego pudełka i wyciągnął coś zgoła innego – prawa formy i materii, żywiołów takich jak ge, pyr, hydor, aer?

Znacie zapewne takie osoby – wchodzą do pomieszczenia i rozmowy cichną; takie, które nie muszą nic mówić, by wzbudzić szacunek bądź strach; inne, które bez problemu zarażają nas swoim nastrojem (radością bądź smutkiem). Ich postawa, sposób mówienia, pewność siebie – to wszystko promieniuje z nich w prawie namacalny sposób wpływając na nas. A co, gdyby wyrzucić z poprzedniego zdania słowo „prawie”? Gdyby wpływali nie tylko na nas, ale i na otoczenie? Gdyby ich forma była na tyle potężna, by zmienić naszą formę i morfę, a w szczególnych przypadkach nawet sam keros świata? Gdyby lekarze nie tylko wiedzieli jak leczyć i co stosować, ale potrafili wpływać na pacjenta mocą swojej formy, narzucać jego morfie odpowiedni kształt pomagając mu zdrowieć? Gdyby teknitesi nie tyle potrafili coś zbudować/stworzyć/zrobić, co rzeczywiście wpływali na morfę rzeczy, na które nakierowany jest ich talent? Gdyby demiurgosi potrafili kreować całkiem nowe morfy (jak np. nowe zwierzęta bądź zwierzęce hybrydy), doprowadzać żywioły do prostszych morf lub zmieniać całkowicie stadia tych morf (kamień lżejszy od powietrza, powietrze poruszające się stale w jednym kierunku)? Gdyby istnieli kratistosi – królowie świata, których anthos odmieniałby keros całych krain gnąc go w swojej koronie niczym wosk, a w bliskości których normalni ludzie byliby w stanie jedynie paść na ziemię i czołgać się w pyle?
Jak wyglądałby nasz świat, u którego podstaw stałyby odmienne prawa fizyki?
Jeżeli chcecie wiedzieć, to zapraszam do lektury „Innych pieśni”.


Dukaj jest mistrzem i geniuszem. Wykreowany przez niego świat jest niesamowity, tajemniczy i inny, a zarazem tak podobny. Pomimo wszystko łatwo się w nim odnaleźć odkrywając jakieś punkty zaczepienia, nie pogubić się. Nazwy są inne, ale nie całkiem inne - często to tylko przekręcona litera lub jakaś forma greki. Nie jest to jednak zabieg czysto estetyczny, o nie – wszystko ma swój cel. Historia i historyczne postacie są inne, ale znowu Dukaj w jakiś tajemniczy sposób wydobywa z naszych umysłów odpowiednie skojarzenia pomagające ułożyć kreowany przez siebie przy użyciu obcych słów obraz w zgrabną i zrozumiałą całość. Miejsce akcji zlokalizować dużo łatwiej, ale ciągle trzeba wysilić się odrobinę. Mnie dawało to niesamowitą przyjemność – poznawać powoli całkiem nowy świat. To było jak prawdziwa przygoda – wyprawa w nieznane!

Czymże jednak byłby nawet najwspanialszy świat bez bohatera?

Hieronim Berbelek, a dokładniej esthlos Hieronim Berbelek (uwielbiam Dukajowe słowotwórstwo) - spotykamy go w momencie, w którym jego życie jedzie na jałowym biegu, zniszczone wydarzeniami przeszłości – wojną, w której brał udział. Próbuje nadać mu sens, odbudować swoją morfę, odzyskać siłę swojej formy. Udaje mu się żyć z dnia na dzień prawie od niechcenia zarabiając całkiem przyzwoite pieniądze na swojej małej kompanii handlowej. To jednak nie to, czego szuka, co może mu pomóc. Zagląda od czasu do czas na przyjęcia organizowane przez aristokrację i króla Vodenburga – wsiada wtedy do powozu cały czas mając w uszach namowy swojego wspólnika starającego się wypędzić go z marazmu, w który popadł. Choć nie jest tym, kim był kiedyś, jego forma ciągle jest formą aristokraty – kogoś, kto walczy, kto bierze to, co uznaje za sobie należne. Opędza się od perspektywy podróży powietrzną świnią do Aleksandrii, do której namawia go tenże sam wspólnik, w celu podpisania nowych umów handlowych. Wszystko to pył. Życie Hieronimia ciągle balansuje niebezpiecznie na krawędzi.
Co może mu pomóc? Czy będzie to spotkanie z niewidzianymi od lat dziećmi, które była żona (po wpadnięciu w nieliche kłopoty) odsyła pod jego opiekę? Czego chce od niego nastoletni Abel, którego głowa pełna jest wyobrażeń o ojcu powstałych pod wpływem wyczytanych w podręcznikach do historii relacji? Jak to spotkanie wpłynie na nich obu? Co może zrobić dla swojej nastoletniej córki Alitei? Kim jest i czego chce od niego tajemnicza esthle Amitace, którą Hieronim postanowił chcieć pożądać, narzucając sobie siłą woli odpowiednią formę pożądania?
Powoli bieg wydarzeń kieruje ich w stronę Aleksandrii leżącej w cieniu anthosu kratistosa Nabuchodonozora. Aleksandrii kryjącej wiele piękna i tajemnic, będącej bramą do serca Afryki kryjącej największą zagadkę świata – tygiel, w którym powstają pod stopą tajemniczej formy (a może jej braku) morfy tyleż piękne, co przerażające. Kryjącej punkt zwrotny w życiu Hieronima.

Dukaj nie tworzy historii łatwych w odbiorze. Niemniej wciągają one niesamowicie, tak, że nie sposób się oderwać. Pełne tajemnic, nowych słów i znaczeń, niesamowitych bohaterów i lądów, filozofii i teologii, fizyki niebędącej naszą fizyką, balansującej na granicy alkemii i nieznanego. „Inne pieśni” to rozbudowane dzieło, które bardzo trudno jednoznacznie zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku. W naturalny sobie sposób wymyka się prostym określeniom, bo jakże określić przy użyciu starych słów coś całkiem nowego?

Moim skromnym zdanie „Inne pieśni” to książka, którą każdy, kto nie szuka w szeroko pojętej fantastyce jedynie rozrywki, musi przeczytać. Powiem też, że to imo najlepsza książka Dukaja i zarazem jedna z najlepszych, jakie czytałem.


ps. Moje pierwsze myśli na temat zrecenzowania tej książki wyglądały mniej więcej tak:
Wilk zarzuca na ramię podniesioną z ziemi motykę.
- No, to gdzie te słońce? - szepce rozglądając się.

: )

16 komentarzy:

  1. Kiedyś próbowałam zwojować Dukajowy "Lód". Okazało się, że wyśrubowane terminy biblioteczne mi to uniemożliwiają, wobec czego postanowiłam a) poczekać, aż w bibliotece pojawi się cieńsza książka Dukaja lub b) znaleźć jakąś dobrą duszę, która mi "Lód" pożyczy i której nie będzie przeszkadzać, że trzymam go rok.;) A akurat "Inne pieśni" to jest ta książka Dukaja, którą najbardziej chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie Dukaj kusi już od dłuższego czasu i podobnie jak Moreni, wciąż nie daję rady. Jeszcze wszystko przede mną. A na półce czekają "Czarne oceany", na pierwszy ogień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem parę dosłownie dzieł Dukaja i, prawdę mówiąc, nie wszystkie mi się podobały. Czasem (w tych starszych) język nie taki, czasem historia błądziła w dziwnych kierunkach. W Innych pieśniach wszystko było takie, jakie być powinno. Świetnie wykreowany świat, genialnie stworzona postać, język barwny, ale i nie udziwniany na siłę. Fabuła prowadzona naprawdę ciekawymi ścieżkami. Jedynie pod sam koniec wkrada się troszkę chaosu, ale prawdopodobnie o coś takiego autorowi chodziło.

    Tak czy siak - chyba najlepsza polska fantastyka, jaką mi było dane czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Btw. zezwoliłbyś może na komentowanie bez posiadania konta blogowego, żeby prości ludzie nie musieli gimnastykować się przy obchodzeniu zabezpieczeń? I nick byłby ładniejszy od tego dziwnego numerka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. 1. Zgadza się, Dukaj jest mistrzem i geniuszem. 2. Opis, zwłaszcza dwa pierwsze akapity, naprawdę przedni.

    Czytałam kilka jego pozycji, z tego co podpowiada pamięć to Extensę, Perfekcyjną niedoskonałość, Xavrasa wraz z innymi fikcjami narodowymi i Córkę łupieżcy, plus ostatnio nasłuchałam się w domu o Lodzie, i wszystkie są dobre, i widać, że to Dukaj, natomiast względem siebie bardzo różne. Też kwestia tego, co nas interesuje, ale pomysł z Innych pieśni mnie też wydaje się jednym z lepszych - chociaż mówię na wyrost, bo lektura dopiero przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam dwie pozycje Dukaja przygotowane już do przeczytania, czekają. Sam autor jako człowiek niezbyt mi podpasował, szczególnie po przeczytaniu paru wywiadów, gdzie emanował pewną nieskromnością i potwornie się wymądrzał. No ale to nie oznacza, że nie może być geniuszem, zobaczymy. Na mnie czeka "Król bólu" i "Perfekcyjna niedoskonałość" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Organizacyjnie:
    - ustawiłem możliwość komentowania dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Taki jest świat
    - mam nadzieję - bierze się za czytanie : )

    @Moreni
    - Dukaja będę kompletował w najbliższej przyszłości i "Lód" też będę miał. Nie będzie problemu, by podesłać go Tobie : )

    @ Viginti Tres
    - Dukaj ma szeroki przekrój, ale da się wyłapać wiele podobieństw, szczególnie odnośnie bohaterów. W "Innych pieśniach" są chyba najlepiej i najpełniej wykreowani.

    @Visenna
    - ja staram się wiedzieć jak najmniej o autorach : ) Starczy, że Sapkowskiego jako osoby mam dość. Tak czy siak, geniuszu odmówić mu nie można.

    @"Pan z numerkami" ; )
    - w pełni się zgadzam. Czytałem już Dukajowy "Lód", "Perfekcyjną niedoskonałość" i "Czarne oceany" oraz sporo opowiadań - z tej perspektywy z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze to najlepsze dzieło Dukaja. "Inne pieśni" są dopracowane pod każdym względem i wszystkiego jest tam tyle, ile powinno być.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze się czyta Twoje recenzje. :) Potrafisz pisać o przeczytanym, a ja chętnie zaglądam do Ciebie. :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wilku, a dorzucisz mi do zestawu "Inne pieśni"?;) W każdym razie, jakbyś coś chciał z mojej biblioteczki, to chętnie służę (na LC uzupełniam regularnie stan posiadania, tylko niektóre mogą być wypożyczone).:)

    A ostatnio w bibliotece pojawiła się "Extensa", więc planuję ją upolować.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niegdyś miałam kumpla, który mnie męczył wręcz, żebym porzuciła "te nudne, prostackie paranormale" i zaczęła czytać powieści ambitne, chociażby Dukaja. Wszystko fajnie i pięknie, gdyby nie to, że a) ograniczam literaturę polską na mojej półce do minimum, b) może i paranormale są mało wymagającymi lekturami, ale lubię je bardziej niż intelektualne łamigłówki, po których wiem jeszcze mniej z książki, niż przed jej przeczytaniem. Dukaj jest znany i ceniony, ale nie dałabym rady przebrnąć do końca przez jego powieść. Niemniej mam na uwadze, że warto by było coś znać - cokolwiek :P Może na stare lata, na emeryturze coś tam przeczytam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. @Tirindeth
    - książki czyta się dla przyjemności, a nie po to, by spełniać czyjeś oczekiwania : )
    Uważam jednak, że "Inne pieśni" przeczytałabyś spokojnie - to się czyta jak mity greckie, tylko o niebo lepsze; nie ma tam jakiś wielkich łamigłówek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Skoro tak mówisz... No okej, wypożyczę z biblioteki "Inne pieśni" i się przekonam, czy dam radę :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak widać można z motyką słońce zwojować ;)
    Świetnie napisane :) a Inne pieśni czytałam dawno temu, później czytałam jeszcze kilka innych utworów Dukaja i zdecydowanie one nadal pozostają na pierwszym miejscu :) Zobaczymy, czy Lód, gdy wreszcie się za niego zabiorę, ich nie przebije :)

    OdpowiedzUsuń