Północ
Góry. Cholerne góry, kamienie, lasy, doliny, śnieg, dziesiątki plemion i ich bogów. I ten lodowiec. Imperium przyszło tu po żelazo, srebro i miedź, ale tak naprawdę to nie one są głównym towarem eksportowym. To topór i skała. Każdy, kto zagości w tej krainie może dostać tego więcej niż będzie w stanie przełknąć. A nie trzeba wiele. Nawet na uczęszczanych szlakach łatwo znaleźć się w sytuacji, w której szybkie nogi nie pomogą. Często poniosą cię one na spotkanie nawet bardziej zakazanych mord niż posiadają górale, którzy cię gonią. Tylko te nowe mordy mają jedną cechę szczególną – szare płaszcze na grzbietach. Słyszałeś o nich? Pewnie, że słyszałeś. Nie da się przybyć tu i nie słyszeć. Szczególnie Szósta zrobiła się sławna. Toż to legendy się o nich tworzą. Sławne negocjacje i ta piekielna historia z shadoree. A o niektórych wydarzeniach to lepiej nie słyszeć. Dlaczego? Szczury mogłyby obgryźć ci nogi, hehe. Cicho! Tak, te szczury, więc o dwa tony ciszej. Nie słyszałeś, czym wsławiła się Szósta Kompania Szóstego Pułku Górskiej Straży? Serio? No, nie wiem, czy chce mi się opowiadać tak długą historię, w gardle mi zaschło. Dzięki. Eh, przednie piwo tu warzą. A więc, od czego tu zacząć? Może od pościgu za shadoree. I nie zamawiaj jedzenia, bo od tego, co robili i co tak bardzo wkurzyło Szóstą nawet najtwardszym zabijakom robi się niedobrze, a ty, bez obrazy, do nich nie należysz. Słuchaj, więc. To było tak…
Południe
Siedziałem przy niej od dwóch dni. Choć pewny byłem, że umrze, jej stan zaczął się stabilizować. Issaram – ten pustynny lud – nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać, choć tak naprawdę mało o nich wiem, więc nie powinno mnie to dziwić. Mogłem z nią zrobić, co chciałem, nawet zerwać zawój materiału, pod którym ukrywają twarz przed obcymi. Nie zrobiłem tego jednak. Zasłużyła na honor i musiał to przyznać nawet taki meekhanczyk jak ja. Zasłużyła po tysiąckroć. Sama przeciw dwóm tuzinom. Musiała być gdzieś w pobliżu, gdy usłyszała krzyki mordowanych dzieci. Dzieci nie sprzedały swego życia tanio, ale i tak zginęły. A ona rzuciła się na dwa tuziny jeźdźców. I wygrałaby, gdyby nie szaman. Zabiła go w końcu, ale sama odniosła prawie śmiertelne rany. Teraz od dwóch dni opiekuję się nią siedząc w pustynnej niecce i wsłuchuję w jej majaczenia. Opowiada o swoim ludzie, o niezrozumieniu, o najeździe meekhan i o krwawej zemście, o pradawnych wojnach bogów. I o bracie. Przede wszystkim o bracie, który zszedł do świata cywilizacji, by poznać ten świat. To niesamowita historia, warta opowiedzenia, ale nie wiem, czy powinienem kiedykolwiek ją komuś powtórzyć…
Imperium
To cholerne Imperium zbyt się rozciągnęło, mówię ci. Jeszcze trochę, a zwali się jak dom ze zbyt małą ilością podpór pod sufitem. Potrzeba konsolidacji tego, co już zdobyte. Wytłuczone kulty odbudowują świątynie, a ich kapłani skupiają coraz więcej wiernych. Jak coś się z tym nie zrobi, to imperium znowu stanie w płomieniach religijnych krucjat. Potrzeba pewnych zmian. A imperialne szczury ganiają w te i we w te. Mówię ci, te roszady wśród żołnierzy to ich robota. Podobno kogoś szukają. To ma jakiś związek z tą nieszczęsną wioską, co zniknęła z powierzchni ziemi pięć lat temu. I wiesz, co ci powiem? Mam nadzieję, że nigdy tej osoby nie znajdą…
Nareszcie, nareszcie! Nareszcie trafiłem na bardzo dobrą książka fantasy. Czuć w tym „Grombelardzką legendę” i „Północną granicę”, ale to nie plagiat, a coś naprawdę porządnego, podobnego, choć napisanego we własnym stylu, zgrabnie łączącego walkę i krew z często dość głębszym przesłaniem.
„Opowieści” były tak wychwalane, że nie mogłem podejść do nich inaczej niż z mocnym dystansem, ale ten już po przeczytaniu pierwszego opowiadania rozwiał się momentalnie. Świetnie opisana akcja i otoczenie – idealne połączenie dynamiki i szczegółowości, które pozwala bez problemu orientować się w akcji, ale jednocześnie nie nuży, nie przystopowuje jej; dobrze skonstruowani bohaterowie - a czasami i bardzo dobrze, rozbudowani, z historią, z różniącymi się charakterami; barwny świat opisany dokładnie tak, by zaciekawić i nie zanudzić opisami; intrygi, tajemnice i puenta wieńcząca każde z opowiadań. Czego chcieć więcej? Jeżeli ktoś mruknął w tym momencie „powieści, a nie opowiadań” to wspomnę, że opowiadania z perspektywy tworzą pewną luźną całość, budują zręby głównego wątku i mają kontynuację w kolejnym tomie. Naprawdę warto sięgnąć po „Opowieści”. Jeżeli tendencja zostanie utrzymana, to rośnie nam konkurencja dla Feliksa W. Kresa. Z czystym sumieniem polecam tą książkę każdemu fanowi dark fantasy.
To jedna z tych pozycji, na które cały czas mam chrapkę, ale się boję. Rozczarowania, nudy, bo ja wiem. Bo tak często już było, że coś bardzo wychwalanego, a "Opowieści" naprawdę znajdują dużą aprobatę, kompletnie mi się nie podobało. Chyba Ci jednak zaufam i spróbuję.
OdpowiedzUsuńPowieść ma być w tomie trzecim. To już w marcu!^^
OdpowiedzUsuńEch, wiedziałam, że się zachwycisz. I świetny tekst Ci wyszedł (korekta obywatelska: powinno być "To cholerne Imperium", a nie "Te cholerne Imperium". Wiem, czepiam się, już przestaję), aż nabrałam ochoty na odświeżenie sobie przynajmniej kilku opowiadań.:) Chociaż przyznam, że "Północ" polubiłam jednak bardziej.
Ja muszę w końcu dorwać tę książkę, bo mam wrażenie, że tylko ja jeszcze jej nie czytałem :P
OdpowiedzUsuńPoprawione - dzięki, Moni : ) A to też dzięki Tobie w ogóle sięgnąłem po "Opowieści" : )
OdpowiedzUsuń@Agnieszka
OdpowiedzUsuń@R
- czytajcie, naprawdę warto, jeżeli macie ochotę na kawał niecukierkowatego fantasy.
Porządne, pełnokrwiste fantasy. Jakby Malazańska księga poległych w mniejszej skali - podobnie krwiste i w sumie niegłupie. Dobra lektura na przekonanie sceptyków, że fantasy to nie tylko szyszkojady piorące się z brodatymi pokurczami albo grupki młodzieży z uśmiechami na ustach ratujące świat.
OdpowiedzUsuńTeraz czytam Wschód - Zachód i... Wydaje mi się, że autor zbyt idealizuje bohaterów (zrobił ich za silnych, niemal nieśmiertelnych, w każdym rozdziale po kilkanaście razy powtarza, jacy to oni nie są najlepsi), co trochę psuje odbiór.
Ale to komentarz na inną recenzję ;-)
@Sir
OdpowiedzUsuń- co do drugiego tomu, to doskonale rozumiem Twoje odczucia - mam identyczne, ale to rzeczywiście temat na następną recenzję : )
Uwielbiam to Twoje wcielanie się w bohatera. ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, zamiast jakichś Malowanych człowieków, bo tam też mówią że dark fantasy - i niby krótkie, a ciągnie się i ciągnie lepiej niż najlepszy kisiel - mogłam po prostu poczekać na Twoją recenzję "Opowieści...". Widzisz, Wilku, spóźniłeś się z nią. :(
Dla mnie to jest ponad Grombelardzką Legendą, patrząc na wymyślenie przez Wegnera przeróżnych zależności politycznych, kulturowych między wieloma ludami, obmyślenie dokładnej historii świata te zależności uwzględniającej itp itd. Jedyne co, nie za bardzo lubię pierwszoplanowych bohaterów Wegnera, ale czytam go dla świata, który tworzy.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna zwróciłam uwagę na tę książkę, mam zamiar zakupić i przeczytać, ale wszystko w swoim czasie ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie przepadam za opowiadaniami, ale jeśli Wegner mnie przekona- zjedna sobie moje serce, bo niewielu autorom się to udaje za pomocą opowiadań :)
@Viginti Tres
OdpowiedzUsuń- a wiesz, że sam miałem zamiar brać się za Malowanych człowieków ? : ) To teraz będę wiedział, by sobie darować : )
@Visenna
- świat początkowo wydawał się sztampowy, ale im dalej tym więcej szczegółów i rzeczywiście - po jakimś czasie wszystko ułożyło się w naprawdę spójną wizję. Ale i tak wolę Kresa - za bohaterów i za ich losy. Mroczniejsze to i jakoś tak... prawdziwsze, bardziej przyziemne. Takie bardziej moje : )
A co do kreacji świata to daj szansę "Ogrodom księżyca" - pierwszemu tomowi opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych. Szczerze polecam : )
Trafiłam do Ciebie przez LC i będę wpadać regularnie :)
OdpowiedzUsuń"Opowieści" Wegnera i mnie zachwyciły. Marcu, przybywaj!!! Nie mogę się doczekać kolejnej części...
Jeszcze nie miałyśmy okazji, ale na pewno chętnie sięgniemy w wolniejszej chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Dokładnie! Moje odczucia względem tej książki były podobne, teraz czas się brać za całą resztę, która wyszła spod pióra Wegnera.
OdpowiedzUsuńPs. Dla mnie "Południe" było miażdżące... zakochałam się!